Zatory płatnicze na życzenie – 88 proc. firm nie upomina się od razu o pieniądze

Prawie 9 na 10 mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw zwleka przynajmniej kilka dni, zanim upomni się o zaległą płatność u kontrahenta. Co 5. monituje dopiero po upływie kilku tygodni pokazuje badanie „Etyka płatnicza przedsiębiorców”, przeprowadzone na zlecenie Kaczmarski Inkasso. To bezpłatny kredyt, którym firmy finansują działalność partnerów kosztem swojego biznesu. Jednak aż 44 proc. przedsiębiorców akceptuje takie działanie.

Zaległości finansowe firm, widniejące w Krajowym Rejestrze Długów, wynoszą obecnie 9,6 mld zł. Zatory płatnicze są poważną barierą w prowadzeniu działalności gospodarczej, szczególnie wśród MŚP. Mniej niż połowa (39 proc.) przedsiębiorców z tego sektora sądzi, że ich kontrahenci są zdyscyplinowani w terminowym opłacaniu faktur. Aż 1/3 nie potrafi ustosunkować się do tej kwestii. Pozostali (29 proc.) nie mają złudzeń i twierdzą, że płatności na czas nie są mocną stroną polskiego biznesu.

Czas to pieniądz

Z badania „Etyka płatnicza przedsiębiorców”, zrealizowanego przez TGM Research z inicjatywy firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, wynika, że przedsiębiorcy z sektora MŚP zwlekają nie tylko z terminowym regulowaniem faktur, ale także z upominaniem się o zapłatę. 71 proc. ma wysoki poziom tolerancji na opóźnienia i nie reaguje od razu na przekroczenie terminu płatności przez kontrahenta. 17 proc. czeka z monitowaniem kilka dni. Natomiast w co 2. firmie standardem jest kilkunastodniowa zwłoka. Co 5. przedsiębiorca nie reaguje na brak płatności nawet przez kilkanaście tygodni.

Rzadkością w rodzimych firmach jest upominanie się o płatność od razu po terminie wskazanym na fakturze. Robi tak tylko 12 procent miko-, małych i średnich przedsiębiorstw. A każdy dzień bez tych środków to dla nich realna strata. Muszą przecież pokrywać bieżące koszty działalności, płacić pensje i podatki. Nigdy nie mogą być też do końca pewne, czy kontrahent w ogóle ureguluje należność. Często wynika to z przekonania, że nie wypada od razu upominać się o pieniądze, że dobre stosunki z partnerem biznesowym są ważniejsze niż terminy na fakturach, albo że tak już jest w danej branży. To jednak samospełniające się przepowiednie. Póki godzimy się na opóźnienia i nie upominamy się o swoje, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał na tym skorzystać. W naszym badaniu zapytaliśmy przedsiębiorców o to wprost. Wyniki pokazały, że aż 44 procent z nich akceptuje świadome nieopłacanie faktur w terminie, żeby finansować z tych pieniędzy swoją działalność – zauważa Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.

Produkcja, budownictwo i transport czekają najdłużej

Największą tolerancją wobec nieuregulowanych faktur wykazują się przedstawiciele branż produkcyjnej, budownictwa i transportu. W pierwszej z nich 40 proc. przedsiębiorstw upomina się o należność dopiero po kilku tygodniach. Co 3. firma budowlana z sektora MŚP przyznaje, że daje taki właśnie „kredyt zaufania” swoim kontrahentom. Z kolei w transporcie tolerancja na spóźnienia jest mniejsza, ale żaden z przedsiębiorców nie upomina się o przelew od razu po upływie terminu na fakturze. Co 5. monituje po kilku dniach. Najmniejszą akceptacją zaległości wykazuje się branża usługowa, a zaraz po niej handlowa.

Różnice widać także w samym sektorze MŚP. Pilnowanie terminów przelewów najgorzej wychodzi firmom średniej wielkości. Ich przedstawiciele rzadko odzywają się do kontrahenta natychmiast, a najczęściej czekają z tym kilka tygodni (31 proc.). W mikrofirmach (22 proc.) i małych firmach (19 proc.) tolerancja na spóźnienia jest mniejsza.

Tydzień „na koszt firmy”

W badaniu przedsiębiorcy zostali również poproszeni o wskazanie konkretnego terminu, w którym wypada zapytać o nieuregulowaną przez kontrahenta fakturę. 6 na 10 z nich uważa, że czas ten nie powinien przekraczać 7 dni. Niemal co 4. sądzi, że optymalny jest okres od 8 do 14 dni. 12 proc. przedstawicieli MŚP wskazało na przedział od 15 do 30 dni. Natomiast 5 proc. było zdania, że ponaglać można dopiero po upływie miesiąca.

Upomnienie się o płatność to dopiero początek drogi do odzyskania należności. Kontrahent może nie zareagować lub podawać coraz to nowe powody opóźnienia. Brak zdecydowanych działań stanowi dla takich mało uczciwych firm dodatkową zachętę do przeciągania zapłaty w czasie. Dlatego warto korzystać z pomocy specjalistów i sprawdzonych sposobów na skuteczne egzekwowanie należności. Wsparcie firmy windykacyjnej daje kontrahentom jasny sygnał, że przedsiębiorca dba o finanse i poważnie podchodzi do rozliczeń – mówi Jakub Kostecki.

Dłużnikom mówimy stanowcze „nie”

Jasne postawienie sprawy i pokazanie, że nie tolerujemy „kredytowania” czyjejś działalności kosztem swojej przynosi najlepsze efekty. Pokazuje to chociażby podejście badanych przedsiębiorców do wpisania ich jako dłużnika do Krajowego Rejestru Długów.

Mając pieniądze, niemal 8 na 10 firm natychmiast uregulowałoby zaległą fakturę, aby zniknąć z rejestru dłużników. Najbardziej zgodni w tej materii są przedstawiciele sektora budowlanego, gdzie ten odsetek sięgał nawet 91 proc. Jednak nadal co 5. przedstawiciel MŚP zapłaciłby zaległą kwotę dopiero, gdy odczułby negatywne konsekwencje takiego wpisu, np. brak możliwości zaciągnięcia kredytu czy otrzymania faktury z odroczonym terminem płatności. W przypadku tych dwóch ostatnich postaw ratunkiem może być skierowanie sprawy do windykacji.

Im dłużej zwlekamy z upominaniem się o zapłatę i przekazaniem faktur negocjatorom, tym ciężej będzie odzyskać należne pieniądze. Sytuacja finansowa kontrahenta bywa nieprzewidywalna, zdarza się, że zmienia się z dnia na dzień. Jeśli firma ogłosi niewypłacalność, droga do odzyskania pieniędzy może okazać się trudna lub wręcz niemożliwa – ostrzega Jakub Kostecki.

Badanie „Etyka płatnicza przedsiębiorców”, zostało przeprowadzone przez TGM Research na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso w III kwartale 2023 r. metodą CAWI na reprezentatywnej grupie 431 mikro-, małych i średnich firmach, wystawiających faktury z odroczonym terminem płatności.

Czy warto inwestować w złoto?

Złoto ma wysoką wartość od tysiącleci. Jest bardzo cenione przede wszystkim ze względu na rzadkie występowanie, a także swoje właściwości, ponieważ charakteryzuje się bardzo dużą trwałością. Jest także często wybierane przez osoby, które szukają bezpiecznych sposobów na inwestowanie.

Stabilność i bezpieczeństwo złota

Dla kogo inwestycja w złoto jest dobrym rozwiązaniem? Przede wszystkim dla osób, które chcą uniknąć dużego ryzyka. Od wielu lat złoto jest niezmiennie uznawane za jedną z najbezpieczniejszych form lokowania kapitału. Zabezpiecza finanse przed wszystkimi trudnymi do przewidzenia wydarzeniami takimi jak duże wahania walut, inflacja, czy giełdowy krach. Tę zaletę można docenić zwłaszcza w niespokojnych czasach, kiedy sytuacja polityczna i gospodarcza często zmienia się z dnia na dzień. Warto pamiętać, że wszystkie zawirowania i negatywne wydarzenia nie obniżają wartości złota, wręcz przeciwnie – wpływają na jej wzrost.

Niezależność złota

Inwestowanie w złoto pozwala więc na uniezależnienie się od politycznych i ekonomicznych katastrof. Ta forma lokaty kapitału wyróżnia się również dużą niezależnością od rządów i ich działań, w tym od nieodpowiedzialnych decyzji polityków. Niepewna pozycja dolara, niskie ceny, wszelkie napięcia geopolityczne wpływają jedynie na wzrost cen złota, a co za tym idzie są korzystne dla inwestora, który może tracić na innych lokatach.

niezależność złota

Duża płynność złota

Złoto to uniwersalny środek płatniczy, który da się wymienić na całym świecie, w każdym kraju. Złoto można spieniężyć niezależnie od sytuacji – zawsze znajdzie się nabywca, który wymieni je na gotówkę. Innymi słowy jest płynne finansowo, czyli można je bez problemu sprzedawać i kupować, jest powszechnie rozpoznawane jako środek płatniczy. W każdym zakątku świata ludzie znają jego wysoką wartość.

Złoto na niepewne czasy

Złoto inwestycyjne do doskonała lokata na niepewne czasy – takie określenie jest używane nie tylko przez zwykłych inwestorów, ale także przez ekspertów i analityków finansowych. To właśnie złoto jest lokatą, która pomaga przeżyć najgorsze kryzysy gospodarcze, w końcu jest odporne na inflację. Nierzadko ratowało życie w czasie wojny, kiedy pozwalało na przetrwanie w ekstremalnych sytuacjach.

Nie da się też ukryć, że złoto to jedyny środek płatniczy, który jest praktycznie niezniszczalny. Jest bardziej solidne od pieniędzy drukowanych na papierze. Nie bez przyczyny banki centralne przechowują w swoich sejfach sztabki złota, a nie papierowe banknoty. Sztabki nie ulegną zniszczeniu nawet w czasie najgorszych katastrof naturalnych jak powódź a także z powodu pożaru.

Oczywiście warto także pamiętać, że złota nie da się sfałszować. Złoto inwestycyjne oraz w każdej innej postaci jest starannie kontrolowane. W sztabkach i monetach zawsze sprawdza się zawartość cennego kruszcu. Czystość złota jest standaryzowana i kontrolowana między innymi przez rządy kopalniane i międzynarodowe rafinerie.

złoto na niepewne czasy

Złoto jako kapitał zapasowy i asekuracyjny

Kolejną zaletą inwestowania w złoto jest fakt, że ten kruszec stanowi doskonały kapitał zapasowy. Warto pamiętać, że centralne i krajowe banki wykorzystują złoto właśnie jako zapasowy kapitał. Każde bogate państwo posiada rezerwy złota w swojej skarbnicy. Eksperci doradzają, żeby inwestować w metale szlachetne od 5 do 10 proc. swojego majątku. Takie rozwiązanie jest polecane nie tylko największym inwestorom. To właśnie mniejsi inwestorzy mogą bardzo dużo skorzystać na złocie, ponieważ chroni ono przed fluktuacjami cen.

Inwestycja w złoto – korzystne rozwiązanie?

Oczywiście nie trzeba inwestować wszystkich swoich oszczędności w złoto lub inne szlachetne kruszce. Jednak przeznaczenie części środków na ten cel może zapewnić bardzo dobre zabezpieczenie finansowe. Bez trudu można zauważyć, że ceny złota utrzymują się na stabilnym poziomie, a nawet stopniowo wzrastają. Nawet jeśli zakupimy złote monety i zostawimy je w sejfie na kilka dziesięcioleci, nie stracą one swojej wysokiej wysokiej wartości i nadal będą aktualnym środkiem płatniczym, który możemy wymienić na dowolną walutę.

Golden Times

Termin „złote czasy w biznesie” może mieć różne znaczenia, ponieważ to subiektywna ocena, zależna od branży, regionu i wielu innych czynników. Niemniej jednak, kilka okresów w historii można uznać za szczególnie korzystne dla biznesu. Oto kilka przykładów „złotych czasów” w biznesie:

  1. Era renesansu handlowego (XII-XVI wiek): To okres intensywnego rozwoju handlu międzynarodowego, który przyczynił się do powstania licznych przedsiębiorstw handlowych i rozwoju miast. Złote czasy dla handlu morskiego, takie jak działalność Hanzy.
  2. Era industrializacji (XVIII-XIX wiek): Rozkwit przemysłu, masowa produkcja, powstanie fabryk, rozwój infrastruktury transportowej. To okres, w którym wiele firm przekształciło się z małych warsztatów w duże korporacje.
  3. Boom powojenny (lata 50. i 60. XX wieku): Po II wojnie światowej wiele gospodarek doświadczyło szybkiego wzrostu gospodarczego. To były złote czasy dla wielu branż, zwłaszcza dla produkcji masowej, motoryzacji, budownictwa i technologii.
  4. Era internetowa (lata 90. i 2000.): Rozwój internetu zmienił sposób, w jaki firmy prowadzą działalność. Powstały nowe branże, takie jak technologia internetowa, e-handel i nowoczesne usługi. Firmy technologiczne, takie jak Amazon, Google i Microsoft, odniosły w tym okresie ogromny sukces.
  5. Era startupów (lata 2010. do teraz): W ostatnich latach obserwujemy boom w zakresie przedsiębiorczości, zwłaszcza w branży technologicznej. Wzrost inwestycji w startupy, rozwój nowatorskich rozwiązań i zmiany w sposobie myślenia o biznesie.

Oczywiście, każdy okres ma swoje wyzwania i trudności, a pojęcie „złotych czasów” może być różnie interpretowane w zależności od perspektywy. Dla niektórych „złote czasy” mogą oznaczać stabilność gospodarczą, podczas gdy dla innych będą to okresy dynamicznego rozwoju i innowacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *